Witam wszystkich, jestem Sasanka
Nazwano mnie tak, bo ciociom w Fundacji przypominałam delikatnego, ślicznego kwiatka, którego trzeba chronić. Na początku bardzo się bałam, wtulałam w najdalszy kącik klatki, ale później... Później okazało się, że głaski są fajne! Ciocie brały mnie na ręce i przytulały, wszyscy zachwycali się moim śnieżnobiałym aksamitnym futerkiem. A później...
Później zachorowałam, choroba zaatakowała nagle, straciłam apetyt, siły, chęć do życia... Pamiętam kroplówki, leki, ten okropny katar, który nie pozwalał mi jeść, pić, oddychać... Ciocie bardzo się o mnie bały. A kiedy już prawie udało się mnie wyleczyć, przyszło TO. Podstępny wirus, który zaatakował moje oczy. Zaczęły się krople, codzienne przemywanie ran wokół moich oczek, znów leki.
Sasanka jest spokojną kotką, schodzi innym kotom z drogi, stara się unikać konfliktów, niestety źle czuje się w kociarnianym tłumie i bardzo potrzebuje swojego człowieka.